No i się zaczęło ...
Na poczatku zeszłego tygodnia miał już stać blaszak.... Ale.... panom popsuł się samochód. Jak w końcu zadzwonili w piątek, że we wtorek będą z niecierpliwością oczekiwaliśmy ich przyjazdu i co? Myślicie, że stoi? Okazało się, że wczoraj wieczorem ktoś z okolicznych mieszkańców wpadł na genialny pomysł i nawiózł świeżej ziemi na mały dołek. Pewnie chciał dobrze ale dziś ciężarówka o mało co nie ugrzęzła na drodze do działki, w tym właśnie dołku... Ziemia nie ubita, koła zaczęły boksować i lipa. Więc a i owszem blaszak stanął ale nie u nas! Została podjęta szybka decyzja żeby zawieźć go do naszego majstra. Teraz musimy go jakoś przetransportować na przygotowane pod niego miejsce. Choć jak widać, może nie musimy mieć garażu, jest nam po prostu zbyteczny skoro auto 400 m przed działką prawie ugrzęzło.
Ale, ale najważniejsze, wczoraj był doskonały dzień na wykopki. Pan KOPARKOWY był i pięknie wszystko wyrównał. Zrył lewą górę zaraz przy miedzy, zakopał "dziurę" przy drodze, dzięki czemu auta z zatowarowaniem mogą spokojne wjechać na plac budowy i co najważniejsze ściągnął humus.
Buziaczki
D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz