To nie sztuka wybudować nowy dom. Sztuka sprawić, by miał w sobie duszę...

czwartek, 25 września 2014

Cegiełka do cegiełki

Ostatnio utwierdziliśmy się w przekonaniu, że cegła ręcznie formowana to albo towar deficytowy albo z naprawdę wysokiej półki.  


Zamarzyła się nam ściana ceglana w sypialni, początkowo chcieliśmy typowo rozbiórkową i najlepiej jeszcze poniemiecką.  Na allegro jest jej  pełno, co z tego jak prawie każdy chce żeby samemu ją sobie zabrać. Ciekawe czym? Przecież nie wrzucimy jej do auta, bo niby nasze towarowe ale po co, aż tak je przeciążać. No i nie ma gwarancji, że na raz się zabierzemy nie mając uszczerku w aucie i towarze. Kiedy już znaleźliśmy kogoś z naszej okolicy sprzedającego taką cegiełkę i nawet moglibyśmy mieć wypożyczonego HDS`a pojechaliśmy ją obejrzeć. Wzięliśmy jedną dla specjalistycznego oka, żeby się dowiedzieć czy nie zmurszała. Majster jednak stwierdził, że trzebaby ją nieźle wyczyścić przed położeniem, bo niby czyszczona ale jedak wciąż brudna. A w międzyczasie zdążyliśmy skończyć budowę bez jednej ściany, bo wciąż nie było cegieł.! Majstrowie poszli gdzie indziej a my zaczęliśmy batalię poszukiwawczą.

Zaczęliśmy więc szukać po tutejszych hurtowniach. Ceny jak z kosmosu w granicach 3,60 - 4 zł za cegłę, a jak już znaleźliśmy taką za 2,60zł okazało się, że tej tańszej to producent już nie robi  a ta droższa to na zamówienie i czas oczekiwania 3 tygodnie. Taaaa. Bo któż to wymyśla ceglane ściany? Chyba jakiś nienormalny? A z drugiej strony po co mieć coś w ofercie skoro tego i tak nie ma od ręki? Absudr! Ale co się dziwię wszak, to państwo absurdów. Szukałam więc dalej, zalazłam hurtownię na all z naszą wybraną cegła. Wow! Mają ale  niby wystawione 100 szt. My potrzebujemy 470- 540 w zależności od wielkości cegły. Pisze do nich, i dzwoni do mnie sympatyczny Pan z informacją, że tamtej to już nie ma w sprzedaży. To po co do licha mają ją na aukcjach!!!! Nic to, proponuje mi inną w tej samej cenie, ale ciut inny kolor. Wow! Super! Tylko, że Pan nie chce mi udzielić infomacji o koszcie dostawy? Że niby nie dokonałam zamówienia? Do jasnej ciasnej, ale jak mam stwierdzić czy mi się opłaca ją ściągać skąś tam skoro nie wiem ile mnie transport wyniesie. Jakaś  tajemnica poliszynela, dziwna polityka firmy, więc we mnie klienta mieć już nie będą. Wysłałam jeszcze kilka zapytań ofertowych i w końcu po półtora tygodnia szukania zdecydowaliśmy się kolejny raz na wspieranie naszych i zamówiliśmy cegłę BRUGIA z Cegielni Hoffmanowskiej z samego Kraśnika. Na dzień dobry dostaliśmy od nich rabat od ceny w katalogu.

Zapłaciłam przelewem, wysłałam mapkę z dojazdem na działkę i informacją o dowozie w poniedziałek w granicach godz. 16, bo tak mógł nasz majster przyjechać z innej budowy i odebrać towar. Ale wiadomo jak to jest..... o 8 rano dzwoni kierowca, że on koło 10 już będzię na miejscu. Jak to!! Zrobilo mi się gorąco!! Przecież nikogo tam nie ma! Na szczęście rano mój mąż przezornie ściągnął kłódkę z bramy, bo majster jeszcze nie miał od niej kluczy. Przez telefon instruowałam więc kierowcę jak ma jechać i gdzie się rozładować, bo nikt na niego czekać nie będzie i nikt papierów odbioru n podpisze. Z sercem na ramieniu czekałam na popołudniowe informacje od męża czy trafił na właściwą posesję , czy faktycznie zostawił cegły i czy o zgrozo do 16 cegły nóg nie dostaną. Udało się!


A skoro pogoda się popsuła i zaczęło padać,  nasi majstrowie zmuszeni byli mieć przerwę w swych aktualnych  robotach i pełni zapału wrócili do nas dokończyć to, co na nich już  od tygodnia czekało. Nie było źle 2 dni i po robocie! Ach jak mi się teraz micha cieszy. Normalnie burżujstwo ale co tam, jak nie teraz to kiedy?





Mamy naszą klimatyczną ścianę.

sobota, 6 września 2014

Pierwszy raz


 Och to było przeżycie, pierwszy raz zabraliśmy naszego czworonoga na nowe włości. 


Dobrze czuliśmy, że z dystansem do nich podejdzie. Najpierw zapoznała się z podwórkiem, włażąc w każdy kąt i trawę, następnie z premedytacją wrzuciliśmy ją do budynku, w którym jednak nie przekroczyła pierwszego progu jaki napotkała i zwyczajnie zawracając wyskoczyła przez okno.  Jednak z każdą minutą coraz bardziej czuła się u siebie zwiedzając i obwąchując  kolejno pomieszczenia.


Jednak na piętro nie weszła zatrzymując się w połowie górych schodów. Taaaak parter poznała w szerz i wzdłuż, a na górę przyjdzie jeszcze czas.


Bałam się, że te górne pomieszczenia to takie małe będą, brak działówek nie nastrajał optymistycznie jednak, przyznam szczerze, że wyszły super.  Nie za duże i nie za małe takie akuratne.

zrzut pięterka

Po prawej dwa wejścia do pokojów dziecięcych na wprost łazienka a po lewej wejście do naszej sypialni.

A i pergola już zabezpieczona na zimę



Zjedliśmy nasz pierwszy obiadek w domku co prawda na śweżym powietrzu, ale smakował wybornie, dziecko robiło pierwsze babki w piasku, pies wykopał pierwszą dziurę a my w końcu zalożyliśmy kłódkę na bramę. Cudowny dzień. Uwelbiamy tu przyjeżdzać.

czwartek, 4 września 2014

Stan surowy otwarty



Dobrnęliśmy do końca drugiego etapu budowy prawie rok od zakupu działki. To niesamowite, że to niby  w zeszłym roku o tej porze oglądaliśmy okolice i zlecaliśmy badania geotechniczne, a dziś już rzucamy cień na tej właśnie  działce i poza nią też.



Takiego porządku na budowie życzę każdemu, jesteśmy w szoku jak wszystko wysprzątane, wywiezione i nie ma grama śmieci, chociaż prawdę powiedziawszy już w trakcie budowy  pokazali, że porządek jest podstawą.  

Ale to, co dzisiaj najważniejsze na poddaszu stanęły działówki.



Dzięki czemu powstał mały korytarz 



 2 pokoje docelowo dziecięce, początkowo jeden dziecięcy a drugi gościnny, układ mają identyczny, czyli okno od podłogi vis a vis drzwi. Tylko w drugim idzie komin od kominka



1 sypialnia małżeńska z garderobą, 


oraz druga łazienka ( tu gdzieś kiedyś będzie okno nad wanną )


To jest etap który zaplanowaliśmy osiągnąć własnie w tym roku. Teraz domek będzie sobie stał i wysychał aż do wiosny. A my po mału będziemy myśleć nad dalszymi pracami. Są jeszcze dwie rzeczy, które chcemy w tym roku zrobić ale czekamy na ich czas.


poniedziałek, 1 września 2014

Zakaz wjazdu i brak przecieków



Dach mamy już wypapowany w całości a do tego od fronu stanęło tymczasowe ogrodzenie. Brama jeszcze nie przecięta ale to z racji zabraku zawiasów i kłódki co zostanie jutro zainstalowane .



Przed ogrodzeniem nawet zostało miejsce na jakiś przyszłościowy chodnik. Teraz możemy już nawet z naszym psim włochaczem przyjechać, aby po mału się zaznajamiał z nowym terenem.