Oj tak to był istny czas oczekiwania pod napięciem.... kiedy w końcu. Ale od początku. Na początku wystąpiliśmy o warunki przyłączenia i podpisaliśmy umowę... Która, jak to się okazało, wysłana pocztą nigdy do energetyki nie doszła. A kiedy ten fakt wyszedł na jaw, trzeba było zacząć proces przyłączenia od początku. A tym samym straciliśmy 2 lata na bezsensowne oczekiwanie. Na wiosnę zawieźliśmy wszystkie papiery i czekaliśmy na szybką reakcję z podłączeniem. Niestety czas mijał a skrzynki ni widu ni słychu. Dopiero w 1 sierpnia trafiliśmy do przetargu. O zgrozo! Przetarg wyłoniony 18go z terminem realizacji do 30 września. Miesiąc później zjawiła się u nas ekpia podłączeniowa dając nam nadzieję na szybki podłącz. Niestety dzień wcześniej były tak silne wiatry, że pogotowie techniczne nie przyjechało d nas tylko walczyło z interwencjami w terenie... Załamka totalna. I nici z wcześniejszej radości. Aż do dziś.
Stanęła, piękna, szara, z żółtymi naklejkami. I nasza! Teraz tylko jeszcze, żeby nam licznik podłączyli i będzie można w wszelkie włączniki i gniazdka zakładać wewnątrz budynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz